pamięć pupy Lindy Kozlowski ciągle żywa.
Ech faceci, wam to tylko pupy w głowie. Ale faktycznie film niezły i pupa godna pozazdroszczenia :-)
Jeden z klasyków lat 80 tych. Mega klimatyczny z tym klimatem lat 80 tych. Ode mnie mocna 7,
Szanowna Koleżanko, uprasza się o nieuogólnianie. Ja do tego filmu wracam, bo lubię tego dziwaka, jakim jest Mick Dundee. Całe życie spędził w buszu, wie, jak sobie radzić w trudnych sytuacjach. W mieście czuje się jak dziecko we mgle, ale umie sobie zjednać sympatię niejednego mieszczucha. Śledząc jego przygody w dzieciństwie, myślałem, że fajnie byłoby mieć takiego przyjaciela. Przyznaję, że do tej pory tak myślę. Co jeszcze mi się podoba? Że humor jest bardziej wyszukany, dostajemy co innego zamiast klozetowych scen rodem ze "Strasznych filmów" lub "Amerykańskich szarlotek". Jeśli ktoś nastawia się na salwy śmiechu spowodowane usłyszeniem sprośnych dowcipów, rozczaruje się.
Nie tylko pupy - gdy oglądałem film w latach 80. cała Kozłowska wydawała mi się piękna. Wczoraj obejrzałem ponownie i po latach uważam, że dobrze mi się wydawało ;-)
Najwyraźniej facecik (facetka?) pomylił/a Lindę z krokodylem, którego upolował Dundee :) Może to jego skórę widział/a?
Dla mnie też to jeden z filmów mojej młodości.
Wspomnienia mam jednak bardziej kolorowe - widziałem go w kinie!
Ostatnie 5 minut genialne :)! Ta muzyka wymiata! https://www.youtube.com/watch?v=vb7SFIxiTTQ