Ta mieszanka amerykańskości z brytyjskością w jej odmianie montypythonowskiej skutkuje świetnymi komediami (bo i "Rybką zwaną Wandą"). Dominuje angielski sarkazm i czarny humor. Efekt potęgowany jest znakomitym aktorstwem Kline'a i J.Lee Curtis. Aktorka swoim jakby dystansem do farsy, która wokół niej się dzieje, niespodziewanie przypomniała mi grę Agnieszki Pilaszewskiej w "Miodowych Latach"- polska aktorka swoim "chłodem" dopełniała moc komizmu.