I jeszcze jedno - skecz Pythonów o Ministerstwie głupich kroków, zawsze będę kojarzył z Cleesem oraz tego jego cudacznego sposobu chodzenia z nogami na wysokości szyi:D:D Kiedy to widzę, rozpiera mnie niesamowita radość;)

Pythoni funkcjonowali bez Cleese'a przez jakiś czas - cała ostatnia seria "Latającego Cyrku..." kręcona była bez jego udziału. W moim przypadku tak się akurat składa, że moje ulubione skecze z LCMP nie są jego autorstwa... ale komik z niego wielki, naprawdę :D Trudno go nie uwielbiać :D

A moim zdaniem Pythoni bez Cleese`a to już nie to samo, co z nim. W ogóle ostatnie odcinki "Latającego cyrku" uważam za mniej zabawne, zwłaszcza względem pierwszej, rewelacyjnej serii.

No ba! Już przy trzeciej serii widać postępujące "zmęczenie materiału":) Nie rozumiem czemu niektórzy fani mieli pretensje o to, że konczą z kręceniem LCMP.
Też najbardziej lubię pierwsza serię, chociaż tak naprawdę, mniej lub bardziej, podobają mi się wszystkie. Czwarta też ma swoje mocne momenty.
Jeśli wolno mi coś polecić, to polecam "Rutland Weekend Television" Erica Idle'a (z roku 1976), niedostępne niestety pod żadną postacią prócz eMule. Klimaty bardzo pythonowe, człowieka podczas oglądania łapią spazmy śmiechu, sprawa po prostu cudowna.

:)

Kazdy serial musi sie skonczyc, najlepiej w odpowiednim momencie. To dobrze, ze Pythoni zakonczyli serie wtedy, kiedy zakonczyli, bo inaczej zaczeliby powielac sami siebie. A przeciez ta grupa uchodzi do dzis za najoryginalniejsza w calej historii komedii:)

to chyba zawsze ceniłam w nim najbardziej - role śmiertelnie poważnego gościa przeprowadzającego kretyńskie wywiady (np. ten o niedocenianym kompozytorze gotyku niemieckiego) lub zapowiadającego idiotyczne programy TV. chociaż w roli intelektualisty w sklepie z serami też był mistrzem.
a co do IV serii LCMP: zgadzam się, o wiele słabsza niż poprzednie.